NFL
Sebastian M. stara się o wolność, powołując się na problemy zdrowotne, co wywołuje oburzenie rodzin ofiar tragicznego wypadku na A1. Mediacje stają się coraz bardziej napięte.
Bliscy ofiar głośnego wypadku na piotrkowskim odcinku autostrady A1 nie kryją oburzenia. Są skłonni zerwać mediacje z winowajcą kraksy, w której zginęli kochający się rodzice wraz z ich ukochanym pięcioletnim synkiem. Rodziny ofiar uzmysłowiły sobie, że oskarżony o spowodowanie wypadku chce błyskawicznie wyjść na wolność. Ludzie opłakujący Martynę, Patryka i ich małego Oliwierka liczyli na trwałą zmianę postawy mężczyzny (który wprawdzie uciekł z Polski, ale po deportacji ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich wyrażał na sali sądowej skruchę). Jednak jego ostatni wniosek rozsierdził pokrzywdzonych. “Fakt” dowiedział się też nieoficjalnie, że problematyczną rzeczą są rozmowy z rodzicami Sebastiana M.
Mec. Łukasz Kowalski i oskarżony o spowodowanie wypadku na A1 Sebastian M.6
Zobacz zdjęcia
Mec. Łukasz Kowalski i oskarżony o spowodowanie wypadku na A1 Sebastian M. Foto: Straż Pożarna; Dawid Markysz/Rafał Klimkiewicz/Edytor; / Fakt.pl
Sebastian M., czyli oskarżony o spowodowanie tragicznej w skutkach kraksy z września 2023 r., podczas ostatniej rozprawy liczył, że wyjdzie na wolność. Nadchodzące święta chciał spędzić w gronie rodzinnym. Jego obrończyni przedstawiła sądowi dokumentację lekarską, z której wynikało, że mężczyzna w maju 2023 r. (a więc kilka miesięcy przed tragedią) przeszedł rekonstrukcję stawu biodrowego i nie jest w stanie chodzić. Z tego powodu ponoć nie kwalifikuje się do dalszego przebywania w areszcie tymczasowym. To właśnie rozsierdziło pokrzywdzone przez Sebastiana M. rodziny.
Mediacje z Sebastianem M. prowadzone są na wniosek samego oskarżonego. Zaczęły się we wrześniu, dwa miesiące temu. Stosowny wniosek w tej sprawie złożyła mec. Katarzyna Hebda, która jest obrończynią mężczyzny. Ofertę mediacji złożono we wrześniu podczas rozprawy rozpoczynającej proces Sebastiana M. w Sądzie Rejonowym w Piotrkowie Trybunalskim. Do wniosku przychyliły się poszkodowane rodziny oraz sąd. Był to gest dobrej woli ze strony rodzin ofiar wypadku.
Do tragicznego wypadku doszło w sobotni wieczór 16 września 2023 r. na A1 na wysokości miejscowości Sierosław, między węzłami Tuszyn i Piotrków Trybunalski Zachód (woj. łódzkie). W kię, którą wracała znad morza rodzina z Myszkowa (woj. śląskie), uderzyło bmw kierowane przez Sebastiana M.
Auto jechało z prędkością ponad 300 km na godz.. Samochód ofiar został zepchnięty na bariery i stanął w ogniu. Martyna (†37 l.), jej mąż Patryk (†39 l.) i syn Oliwierek (†5 l.) zginęli w strasznych okolicznościach. Sebastianowi M. udało się opuścić kraj po tragedii. Uciekł do Dubaju, ale w wyniku wysiłków urzędników najwyższego szczebla deportowano go ostatecznie do Polski. Od maja br. przebywa w tymczasowym areszcie. Grozi mu osiem lat więzienia. Mediacje są szansą na skrócenie pobytu Sebastiana M. za kratami.
Do tej pory nie ma przełomu, choć strony prowadzą rozmowy od ponad dwóch miesięcy. Mec. Łukasz Kowalski reprezentujący poszkodowane rodziny, zauważa, że nie ma nawet żadnego projektu porozumienia między stronami. A ostatnie zdarzenia, których rodziny były świadkami na sali sądowej, oddalają porozumienie.
Rodziny po tym, co usłyszały i widziały na sali sądowej, powiedziały wprost, że zrywają mediacje — stwierdza mec. Łukasz Kowalski. Innego zdania była obrończyni Sebastiana M. Mec. Katarzyna Hebda przekonywała sąd, że mediacje są bardzo zaawansowane i dlatego jej klient powinien opuścić areszt.
Strony dały sobie czas na ochłonięcie z emocji. Mec. Kowalski przyznaje, że jeszcze miesiąc temu strony były bliskie podpisania porozumienia.
Wydawało się, że Sebastian M. punkt po punkcie realizował ustalone warunki mediacji. Podczas rozprawy odczytał przeprosiny, ronił łzy. Był w tym przekonujący. Doceniała to druga strona. Co się zatem stało, że rodzina zmieniła zdanie? Wzburzenie wywołała postawa oskarżonego, który liczył na to, że wyjdzie na wolność.