NFL
On naprawdę to zrobił, w Polsce aż się zakotłowało
Objęcie urzędu prezydenta przez Karola Nawrockiego 6 sierpnia 2025 roku diametralnie zmieniło układ sił na polskiej scenie politycznej. Nowa głowa państwa nie kazała długo czekać na swoje pierwsze ruchy, decydując się na uderzenie w najbardziej czuły punkt nastrojów społecznych, jakim są koszty życia. Złożony w Sejmie prezydencki projekt ustawy zakłada radykalne mechanizmy mrożenia cen prądu, a także wprowadzenie nowych dopłat dla najuboższych, co w założeniu ma uchronić portfele Polaków przed prognozowanymi podwyżkami taryf.
Karol Nawrocki wyjaśnił, że projekt opiera się na czterech głównych założeniach: zniesieniu dodatkowych opłat (m.in. OZE, mocowej, kogeneracyjnej i przejściowej), ograniczeniu kosztów związanych z certyfikatami, obniżeniu opłat dystrybucyjnych oraz zmianie zasad bilansowania systemu energetycznego. Zwrócił też uwagę na konieczność powrotu do 5-procentowej stawki VAT na energię elektryczną. Jak podkreślił, wszystkie te działania mają sprawić, że przeciętna polska rodzina będzie mogła zaoszczędzić ponad 800 zł rocznie na rachunkach za prąd.
Dla obecnego rządu jest to sytuacja skrajnie niewygodna, ponieważ inicjatywa ta, choć kosztowna dla budżetu, jest niezwykle trudna do odrzucenia z wizerunkowego punktu widzenia. W tym skomplikowanym krajobrazie szczególną rolę odgrywa Włodzimierz Czarzasty, który po Szymonie Hołowni objął funkcję marszałka Sejmu. Lider Nowej Lewicy, znany ze swojego pragmatyzmu i twardej ręki w zarządzaniu obradami, doskonale zdaje sobie sprawę, że projekt Nawrockiego jest klasyczną polityczną pułapką. Przyjęcie ustawy oznaczałoby przyznanie racji prezydentowi wywodzącemu się z obozu opozycyjnego i oddanie mu pola w walce o serca wyborców. Z kolei jej odrzucenie naraziłoby koalicję na zarzuty o brak empatii i dbanie wyłącznie o słupki w Excelu, a nie o domowe budżety obywateli. Marszałek Sejmu, manewrując w tej legislacyjnej mgle, stara się utrzymać jedność obozu rządzącego, co jednak utrudniają pęknięcia pojawiające się w najmniej oczekiwanych miejscach.
Wydawałoby się, że w obliczu ofensywy prezydenta Nawrockiego koalicja 15 Października zwrze szeregi i przyjmie jednolitą strategię komunikacyjną, polegającą na sceptycznym analizowaniu kosztów prezydenckich obietnic. Tymczasem Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, pełniąca funkcję ministry funduszy i polityki regionalnej, postanowiła wyłamać się z tego schematu. Polityczka związana z Polską 2050, znana z merytorycznego podejścia do sprawowania władzy, publicznie pochwaliła założenia projektu Karola Nawrockiego.
Mam wrażenie, że prezydent sięga do różnych ciekawych środowisk merytorycznych i zaciąga różną ciekawą ekspertyzę, także ekspertyzę rozwojową i ja się zagłębiam np. w tę ustawę o obniżeniu cen energii. O ile nie mamy do czynienia z obniżeniem cen energii po 100 dniach, tak jak pan prezydent obiecywał, to są tam ciekawe rozwiązania systemowe – mówiła w RMF FM w połowie listopada Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz
W swojej wypowiedzi zwróciła uwagę, że proponowane rozwiązania w zakresie obniżenia cen energii są zbieżne z celami społecznymi rządu i mogą stanowić interesującą bazę do dalszych prac w komisjach sejmowych, niezależnie od politycznych barw wnioskodawcy.
Takie postawienie sprawy przez jedną z kluczowych postaci rządu wywołało konsternację w kuluarach Sejmu. Minister Pełczyńska-Nałęcz, koncentrując się na merytorycznej zawartości ustawy, a nie na politycznej grze, nieświadomie lub celowo podważyła narrację budowaną przez liderów koalicji, w tym Donalda Tuska i Włodzimierza Czarzastego. Dla strategów koalicji rządzącej jest to sygnał alarmowy, sugerujący, że Polska 2050 może szukać własnej podmiotowości w relacjach z nowym prezydentem, co w dłuższej perspektywie mogłoby zagrozić stabilności większości parlamentarnej.