NFL
WOW ale niesamowite zdjęcia! Link w komentarzu
Po intensywnym sezonie, pełnym podróży, presji i decydujących piłek, Iga Świątek w końcu zrobiła to, o czym marzy większość z nas: wyłączyła tryb „praca” i włączyła tryb „wakacje”. Najpierw krótki przystanek w Szwajcarii, a potem kierunek, który wielu kojarzy z pocztówkowym rajem – Mauritius.
To właśnie tam, na tej niezwykle malowniczej wyspie na Oceanie Indyjskim, nasza mistrzyni Wimbledonu zatrzymała się w jednym z najbardziej luksusowych kurortów na świecie – pięciogwiazdkowym One&Only Le Saint Géran. Kiedy patrzy się na zdjęcia z tego miejsca, człowiek ma wrażenie, że ktoś po prostu przeniósł folder z biura podróży do rzeczywistości.
Iga przyznała, że ma zaledwie kilkanaście dni wolnego, z czego około dziesięciu to prawdziwe wakacje, bez treningowej gonitwy. W świecie sportu na najwyższym poziomie to naprawdę luksus – nie tylko finansowy, ale przede wszystkim czasowy.
Resort, w którym wypoczywa Iga Świątek, to miejsce stworzone po to, aby goście zapomnieli, że istnieje coś takiego jak codzienność. One&Only Le Saint Géran leży nad spokojną laguną, na wschodnim wybrzeżu Mauritiusa. Zamiast hałasu ulicy – szum fal. Zamiast korków – ścieżki prowadzące prosto na piaszczystą plażę.
Apartamenty i wille mają bezpośredni dostęp do plaży, dzięki czemu można dosłownie wyjść z pokoju boso na piasek. Dla osób, które znają wakacje głównie z perspektywy parawanu nad Bałtykiem, brzmi to trochę jak bajka. Tutaj standardem są panoramiczne widoki na ocean, ogromne łóżka, prywatne tarasy i obsługa, która spełnia życzenia, zanim zdążysz je wypowiedzieć.
Do tego dochodzą eleganckie restauracje – od kuchni włoskiej po azjatycką – gdzie kolacja to bardziej doświadczenie niż zwykły posiłek. Wyobraź sobie, że jesz świeże owoce morza, a w tle zachodzi słońce nad laguną. Nic dziwnego, że zdjęcia z takiego miejsca robią wrażenie nawet na tych, którzy na co dzień nie śledzą tenisa.
wielu osób idealne wakacje to leżak, drink z parasolką i absolutny brak ruchu poza drogą z łóżka na plażę. Jednak Iga Świątek należy do tej grupy, która nawet na urlopie lubi być w ruchu.
resorcie do dyspozycji gości są baseny, korty tenisowe, korty do padla oraz szeroki wybór sportów wodnych. Można pływać w lagunie, próbować kajaków, desek czy innych wodnych atrakcji. To idealne połączenie dla kogoś, kto jest przyzwyczajony do życia w rytmie treningów, ale jednocześnie chce odetchnąć od presji wyników.
Każdy, kto choć raz próbował „totalnego odpoczynku”, wie, że po dwóch dniach leżenia na leżaku zaczyna się tęsknić za jakąkolwiek aktywnością. Wielu z nas ma podobnie – najpierw obiecujemy sobie, że „tylko leżymy”, a potem kończy się na spacerach, rowerze czy porannym biegu po plaży. W tym sensie wybór resortu, który łączy luksus z możliwością ruchu, jest bardzo „w stylu Igi
To nie jest pierwszy raz, kiedy Iga Świątek spędza urlop w tak ekskluzywnych miejscach. Wcześniej odpoczywała między innymi na Malediwach i na karaibskiej wyspie Anguilla. Wszystko w ramach współpracy z firmą LUX Tennis, która organizuje w luksusowych hotelach tenisowe eventy z udziałem największych gwiazd.
Dla gości takich resortów to szansa, której nie kupi się w zwykłym biurze podróży. W pakiecie nie ma tylko „nocleg ze śniadaniem”, ale również możliwość udziału w treningach z Igą, obejrzenia meczów pokazowych, zrobienia pamiątkowego zdjęcia czy zdobycia autografu. Liczba miejsc na takich zajęciach jest bardzo ograniczona, co dodatkowo podkreśla ekskluzywny charakter oferty.
Z punktu widzenia samej Igi to nietypowe połączenie wypoczynku z pracą. Z jednej strony regeneruje ciało i głowę po sezonie, z drugiej – spotyka się z fanami, dzieli się doświadczeniem i promuje tenis na najwyższym poziomie. Dla wielu sportowców taki model współpracy to idealny kompromis: zarabiasz, będąc w miejscu, w którym większość ludzi tylko marzy, żeby choć raz postawić stopę.
Nie ma co ukrywać – dla przeciętnej polskiej rodziny wakacje w pięciogwiazdkowym resorcie na Mauritiusie to raczej marzenie niż spontaniczna decyzja. Ale właśnie dlatego tak chętnie oglądamy zdjęcia z takich miejsc. One pozwalają nam na chwilę oderwać się od codzienności, dopisać w głowie własną historię i pomyśleć: „może kiedyś ja też”.
Każdy z nas ma swoje „Mauritius marzeń”. Dla jednych to egzotyczna wyspa, dla innych domek w górach, dla kogoś jeszcze – mazurskie jezioro bez zasięgu. Kiedy patrzymy na urlop Igi, warto zadać sobie pytanie nie tylko „ile to kosztuje”, ale też: co dla mnie znaczy prawdziwy wypoczynek i czy dbam o niego choć w małej skali.
Może nie stać nas na One&Only Le Saint Géran, ale stać nas na świadomą przerwę od pracy, od telefonu, od wiecznego scrollowania. Na weekend bez maili, na spacer bez pośpiechu, na dzień, w którym naprawdę jesteśmy „offline”. Wbrew pozorom to też jest luksus – tylko w nieco innym wydaniu.
CO MOŻEMY PODPATRZEĆ U IGI ŚWIĄTEK?
Historia urlopu Igi Świątek na Mauritiusie to nie tylko opowieść o luksusie. To także lekcja, że nawet najbardziej zapracowani ludzie na świecie potrzebują zatrzymać się, odetchnąć i naładować baterie. W sporcie topowym nikt nie ma wątpliwości: bez regeneracji nie ma wyników. W zwykłym życiu często o tym zapominamy.
Możemy podpatrzeć u Igi kilka prostych rzeczy. Po sezonie – odcięcie i prawdziwy reset. Miejsce, które koi głowę i ciało. Połączenie przyjemności z pasją, ale w sposób, który nie wypala, tylko daje energię. I wreszcie – odwaga, by powiedzieć głośno: teraz odpoczywam, to jest mój czas.
Patrząc na zdjęcia z Mauritiusa, łatwo wpaść w zazdrość. Ale można też potraktować je jako inspirację. Zamiast myśleć „mnie na to nie stać”, można zapytać: co mogę zrobić, żeby choć kawałek takiego spokoju wprowadzić do swojego życia. Bo luksus zaczyna się nie tylko od pięciogwiazdkowego hotelu, ale od decyzji, że dbanie o siebie jest ważne. I w tym sensie – każdy z nas może mieć odrobinę swojego „Mauritiusa”.
Źródło: se.pl