NFL
Epstein pisał o katastrofie smoleńskiej. Nie miał wątpliwości
Jeffrey Epstein w jednym z mejli opublikowanych niedawno przez amerykański Kongres pisał dość obszernie na temat… katastrofy smoleńskiej. Amerykański przestępca zaadresował swój list do kobiety o polsko brzmiącym nazwisku i sam określał się mianem Polaka. Wyraził swoją zdecydowaną opinię na temat tego, co naprawdę wydarzyło się w Rosji 10 kwietnia 2010 roku.
Jeffrey Epstein i katastrofa smoleńska? Zdawałoby się, że te dwa tematy nie mają ze sobą nic wspólnego, pomijając oczywiście emocje towarzyszące ich omawianiu. Ale teraz opublikowano dokumenty, które pokazują, iż amerykański przestępca seksualny interesował się tematem 10 kwietnia 2010 roku i miał na temat polskiej katastrofy wyrobione zdanie. Oczywiście, o ile są to prawdziwe mejle pisane przez Jeffreya Epsteina. O co chodzi? Niedawno amerykański Kongres opublikował na swoich stronach internetowych mnóstwo plików zawierających korespondencję kryminalisty z różnymi osobami. Zajrzeliśmy do źródeł, na tę oficjalną stronę – i faktycznie, jeden z mejli, jak donosiła wcześniej Polska Agencja Prasowa, dotyczy katastrofy smoleńskiej. Jako nadawca listu z 4 grudnia 2014 roku występuje Jeffrey Epstein, jako odbiorca niejaka Marianna Idikowska. Trudno się dziwić, że to, co napisał finansista o katastrofie, może budzić ciekawość. Epstein szantażował przecież topowych polityków, a według niektórych plotek mógł współpracować ze służbami jakiegoś kraju, podobnie jak Ghislaine Maxwell.
Ale zwolenników teorii o jakiejś ukrytej prawdzie o 2010 roku korespondencja Epsteina zapewne rozczaruje. W liście napisanym cztery lata po tragedii prezentuje się on swojej adresatce jako zwolennik oficjalnej wersji wydarzeń. A przy okazji jako Polak – bo miał polskie korzenie. Urodził się w Nowym Jorku w żydowskiej rodzinie, jego matką była urodzona w Nowym Jorku Pauline Stolofsky, córka Litwina, ojcem Seymour George Epstein, nowojorczyk i syn urodzonego w Białymstoku Żyda Juliusa Epsteina. Oto, co Jeffrey Epstein napisał o katastrofie w liście udostępnionym przez Kongres:
Te teorie spiskowe są aberracją i zniewagą dla pamięci ofiar katastrofy, w tym samego nieżyjącegoprezydenta. Jako Polak, który przynajmniej w pewnym stopniu zna się na polityce i gospodarce Polski, orazdziennikarz, który codziennie śledzi światową politykę i wydarzenia, jestem głęboko rozczarowany liczbąosób, które tłumnie popierają te teorie spiskowe, a naukowcy i profesjonaliści, którzy propagują takie idee,sami powinni się wstydzić. Po pierwsze, nie ma absolutnie żadnych dowodów na to, że doszło do sabotażu lub podstępu ze strony Rosjan lub politycznych sojuszników premiera. Takie oskarżenia, bez przedstawienia jakichkolwiek wiarygodnych dowodów, są więc oszczerstwem.
Epstein argumentuje, że jego zdaniem z zabicia polskiej pary prezydenckiej Putin nie miałby żadnych korzyści, więc także zasada “cui bono” pokazuje bezzasadność teorii o zamachu:”Ponadto żaden z „oskarżonych” nie zyskałby żadnego kapitału politycznego ani dyplomatycznego… rosyjski rząd niewiele by zyskał – uznanie go winnym zabójstwa głowy państwa byłoby dla niego ogromnym dyplomatycznym upokorzeniem. Kaczyński [Lech Kaczyński, który zginął w katastrofie – dopisek SE] był jednym z najsilniejszych sojuszników USA wśród europejskich przywódców i nawet Rosja, ze swoją asertywną polityką dyplomatyczną, nie ryzykowałaby całkowitego zerwania relacji z USA, zabijając [amerykańskiego – dopisek SE] bliskiego sojusznika. Spowodowałoby to również międzynarodowe potępienie, a prezydent – być może nawet premier – musiałby ustąpić i pożegnać się z jakąkolwiek karierą polityczną w dającej się przewidzieć przyszłości. Tak, „nawet w Rosji””
Podobnie, gdyby partia premiera rzeczywiście była współwinna katastrofy, oznaczałoby to, że on – lub jego sojusznicy – dokonali zamachu stanu. Ponadto w czerwcu odbędą się przedterminowe wybory prezydenckie, które mogą nawet rozstrzygnąć się na korzyść partii prezydenta z powodu głosów sympatii. „Pełniący obowiązki” prezydent jest w rękach jego partii tylko przez dwa miesiące…, więc premier i jego sojusznicy ponownie nie mają nic do zyskania, a potencjalnie wszystko do stracenia w czerwcowych wyborach”
Teorie spiskowe umniejszają wagę tragedii narodowej. Pomijając kwestie zysków i strat politycznych, teorie spiskowe wydają się być postrzegane jako sposób na odkrycie, kto jest odpowiedzialny za tragedię i w ten sposób wymierzenie mu sprawiedliwości. Nie jest to jednak zdrowy sposób radzenia sobiez tragedią. Nie sprzyja on uzdrowieniu narodu ani jednostki. Co więcej, hańbi i plami pamięć o tych, którzy zginęli. To tylko umniejsza skalę tragedii i, niestety, może być zapowiedzią tego, co wydarzy się w nadchodzącej kampanii prezydenckiej – tragedia może zostać wykorzystana przez pewne grupy lub osoby do propagowania własnych celów i przejęcia prezydentury. Nie różni się to aż tak bardzo od tego, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych, gdzie „birtherzy” twierdzą, że Barack Obarna nie jest prawnie prezydentem, ponieważ nie jest obywatelem, a nawet nie jest obywatelem z urodzenia. Oczywiście nie jest to aż tak drastyczne, ale moim zdaniem, nadal absurdalne. Bezpodstawne, bezsensowne spiski po prostu niszczą chęć narodu i Polaków do pójścia naprzód i uczczenia pamięci tych, którzy zginęli, a także umniejszają tragedię, którą odczuli Polacy nawet w tak odległych miejscach, jak Chicago, a którą z głębokim smutkiem i szacunkiem komentowali politycy amerykańscy, od burmistrza Daleya po samego prezydenta Obamę”.