NFL
Dziennikarz opisali trudny charakter profesora, cytując jego współpracowników, którzy mówili m.in. że “był jak lokomotywa, która rozjeżdża ludzi”. Link w komentarzu_
Profesor Marian Zembala zapisał się na kartach polskiej medycyny, m.in. ze względu na uczestnictwo w pierwszej udanej transplantacji serca. O zmarłym w 2022 roku lekarzu znów jest głośno za sprawą wydanej niedawno biografii – “Zembala. Szpital to ja. Historia słynnego kardiochirurga”. Jak się okazuje, książka napisana przez dziennikarzy nie spodobała się wdowie po medyku. Do sprawy odnieśli się już autorzy publikacji, którzy próbują wyjaśnić sprawę
Profesor Marian Zembala pracował w zespole Zbigniewa Religi i był uczestnikiem pierwszej udanej transplantacji serca. Ponadto jako pierwszy w Polsce, dokładnie w 1997 roku, wykonał transplantację pojedynczego płuca. Cztery lata później, ponownie jako pierwszy, dokonał przeszczepu płucoserca. Jego ostatnie chwile były jednak tragiczne – utonął we własnym basenie. Medyk zostawił po sobie list pożegnalny. 15 października 2025 roku ukazała się biografia profesora pt. “Zembala. Szpital to ja. Historia słynnego kardiochirurga”. Treść publikacji oburzyła jednak wdowę po Zembali, która twierdzi, że lektura została napisana z negatywną emocją. Autorzy postanowili odpowiedzieć na te zarzuty.
W biografii “Zembala. Szpital to ja. Historia słynnego kardiochirurga” autorstwa Judyty Watoły i Dariusza Kortki możemy przeczytać nie tylko o wybitnych dokonaniach lekarza, ale również o jego ciemniejszej stronie. Dziennikarze opisali trudny charakter profesora, cytując jego współpracowników, którzy mówili, że “był jak lokomotywa, która rozjeżdża ludzi”. To daje nam obraz pełen sprzeczności – z jednej strony oddanego pacjentom lekarza, a z drugiej bezwzględnego szefa. To nie spodobało się wdowie po kardiochirurgu, która 2 listopada zabrała głos we wpisie na Facebooku.
Hanna Zembala napisała, że rodzina miała wątpliwości, co do powstania tej książki. Stwierdziła, że portret jej męża nie jest ukazany w biografii rzetelnie. “Książka była tylko pretekstem do tego, aby pani redaktor mogła dać dalszy upust swoim negatywnym emocjom, by móc wypuścić nową falę nieprawdziwych, wybiórczych i zmanipulowanych informacji” – komentowała, podkreślając, że rodzina nie brała udziału w tworzeniu biografii. “Czy odłoży na bok swoje uczucia, złość, chęć zemsty, by pokazać prawdziwy portret osoby, której imię – zwłaszcza w ostatnich latach Jego życia – tak usilnie próbował zniszczyć, zdeptać?” – dopytywała z irytacją wdowa. “Prywatna wojna, obsesja pani Watoły na punkcie mojego męża, mojej rodziny realizowana za pomocą mediów, do których ma dostęp, przekroczyła już wszelkie granice normalności i przyzwoitości” – grzmiała Zembala.
Słowa Hanny Zembali szerokim echem odbiły się w mediach. Teraz Judyta Watoła i Dariusz Korotko postanowili odnieść się do jej zarzutów w rozmowie z portalem dziennik.pl. Dziennikarze zaznaczają, że chcieli, by rodzina brała udział w pisaniu biografii, ale bliscy medyka się na to nie zgodzili. Autorzy podkreślali, jak miała wyglądać książka. – Naszym zamiarem nigdy nie było jednak pisanie hagiografii – twierdzi Korotko. – Zależało nam na pokazaniu pełnej sylwetki profesora, z jego zaletami, ale i wadami. A miał ich sporo, jak każdy. Był wspaniały, ale był także trudny, głównie dla swoich współpracowników. Jako rzetelni i obiektywni dziennikarze nie mogliśmy tego przemilczeć – dodali współautorzy, uznając, że zarzuty wdowy są bezpodstawne.
Dziennikarze wyjaśniali, że słowa, które padają w biografii, są cytatami osób, które miały okazję współpracować z profesorem. – To nagrane i autoryzowane wypowiedzi osób przedstawionych w książce z imienia i nazwiska. W opinii większości z nich ta książka jest po prostu prawdziwa. Są też osoby, według których przedstawiamy profesora w zbyt dobrym lub w zbyt złym świetle – tłumaczyli.