NFL
Zabójstwo Oli Stańko wciąż pozostaje tajemnicą. Po 24 latach śledczy mają DNA sprawcy, ale jego tożsamość nadal nie jest znana.
Szukaj w serwisie…
Szukaj
Wydarzenia
Polska
Lublin
Zabił Olę Stańko. Uznał, że “17-latka jest przeszkodą”. Zabójca wciąż na wolności
Zabił 17-latkę. Uznał, że “Ola jest przeszkodą”. Zabójca wciąż na wolności
Sylwia Bagińska
Sylwia Bagińska
Dziennikarz i wydawca Fakt.pl
Data utworzenia: 31 października 2025, 6:45.
Udostępnij
Ola Stańko miała 17 lat, dobrą średnią w liceum i plan na niedzielę: odrobić lekcje, zadzwonić do chłopaka. Do poniedziałku już nie dożyła. W nocy z 13 na 14 października 2001 roku ktoś wszedł do mieszkania jej rodziców na lubelskim Czechowie, skatował ją, zadał ciosy nożem, a potem próbował spalić ciało i zatrzeć ślady. Drzwi nie były wyważone. Ola musiała go wpuścić. Po 24 latach w aktach jest DNA sprawcy. “Była jakaś relacja między nim i Olą albo między nim i rodziną Oli. Uznał, iż dziewczyna jest jakaś przeszkodą” — ujawnia po latach była policyjna profilerka, która pracowała nad tą sprawą.
Zabójstwo Oli Stańko. Sprawca wciąż nieuchwytny.5
Zobacz zdjęcia
Zabójstwo Oli Stańko. Sprawca wciąż nieuchwytny. Foto: – / TVP
W październiku minęły 24 lata od brutalnego zabójstwa Oli Stańko, 17-letniej licealistki z Lublina. Jej ciało znaleziono w nocy z 13 na 14 października 2001 r. w mieszkaniu rodziców w wieżowcu na lubelskim Czechowie. Sprawcy do dziś nie ustalono.
Do tej historii wróciłam teraz przez Urszulę Cur — profilerkę, psycholożkę, wieloletnią policjantkę. Cur przez ponad dwie dekady służyła w strukturach policji, od Komendy Głównej po CBŚP. Zajmowała się sprawami zabójstw, przestępstw seksualnych, zbrodni, których sprawcy na początku są “NN”. Dziś prowadzi własne szkolenia i uczy, jak z zachowania sprawcy buduje się jego profil: płeć, wiek, motyw, relację z ofiarą.
Na spotkaniu “Profilowanie, psychologia, zbrodnia” mówiła o tym, jak wygląda codzienność profilera. Po wykładzie były warsztaty. Uczestnicy dostali dwie sprawy: Iwonę Wieczorek i Olę Stańko. Dla Cur sprawa Oli ma jeszcze inny ciężar. W książce “Profil zabójcy. Urszula Cur w rozmowie z Dorotą Kowalską” ujawnia, że to właśnie wtedy — po zabójstwie Oli — oficjalnie poproszono ją o przygotowanie pierwszego profilu nieznanego sprawcy.
Ola została zamordowana i podpalona, była wtedy sama w domu. Sąsiedzi poczuli dym i wezwali strażaków. Straż pożarna, gdy gasiła pożar, zniszczyła ślady i dowody. Opinia co do przyczyn śmierci dziewczyny wciąż się zmieniała. Jej chłopak nie przyznawał się do zabójstwa” — czytamy.
Była sobota. Rodzice Oli nie nocowali tego dnia w domu, wyjechali poza Lublin. Ola została sama w mieszkaniu. To nie było coś, co działo się co weekend, ale też nie było czymś zupełnie nieznanym — rodzice ufali jej, miała 17 lat, uczyła się dobrze, nie sprawiała problemów.
W ciągu dnia dziewczyna miała normalny kontakt ze znajomymi. W mieszkaniu pojawiały się osoby z jej bliskiego otoczenia. Wiadomo, że wieczorem była jeszcze widziana w okolicy bloku. Są świadkowie, którzy mówią, że rozmawiała pod klatką, stała przy wejściu, wyglądała spokojnie. Nie zgłaszała żadnego konfliktu, nikomu nie mówiła o zagrożeniu.
Później wróciła do mieszkania. To jest moment kluczowy: wszystko wskazuje na to, że wpuściła kogoś do środka dobrowolnie. W drzwiach nie było śladów włamania. Krata była niedomknięta, główne drzwi do lokalu — uchylone. Nie ma żadnego sygnału, że ktoś musiał użyć siły, żeby się tam dostać. Czyli — ktoś, kogo znała albo kogo nie uznawała za zagrożenie.
Noc z 13 na 14 października
Około godziny pierwszej w nocy na klatce schodowej w bloku zaczyna być wyczuwalny dym. Najpierw czują go sąsiedzi z wyższych pięter, potem ktoś na tym samym poziomie co mieszkanie rodziny Stańko. Dym wychodzi spod drzwi do mieszkania. Ktoś dzwoni po straż pożarną i policję.
W tym momencie drzwi nie są zamknięte na łańcuch ani ryglowane od środka. Nie trzeba nic wyważać, żeby wejść.
Strażacy wchodzą do środka i zaczynają akcję gaśniczą. W środku jest silne zadymienie. Ogień nie obejmuje całego lokalu jak przy dużym pożarze mieszkania — raczej wygląda na to, że został podłożony punktowo, w więcej niż jednym miejscu. Pali się w pokoju, pali się materiał. W trakcie gaszenia ognia część przedmiotów zostaje przesunięta, część zalana wodą. To ważne, bo w takich sytuacjach bardzo łatwo zniszczyć ślady kryminalistyczne: odciski, ślady butów, ułożenie ciała.
Po ugaszeniu ognia na podłodze jednego z pokoi znajduje się ciało Aleksandry Stańko. Ciało jest nadpalone, przykryte nadpalonym materiałem (pościel/kołdra). Obok leżą dwa noże kuchenne, jeden uszkodzony (złamany trzonek). To są elementy, które zabezpiecza policja.
Ustalenia ze wstępnych oględzin: doszło do przemocy fizycznej wobec ofiary przed podpaleniem. Były obrażenia zadane narzędziem ostrym, były obrażenia mechaniczne (uderzenia). Wszystko wskazuje na długotrwały, bezpośredni kontakt sprawcy z ofiarą w mieszkaniu. To nie było szybkie uderzenie w drzwiach i ucieczka. To działo się w środku.
Prokuratura zakłada, że podpalenie nastąpiło już po zabójstwie i miało służyć zatarciu śladów. To tłumaczy kilka ognisk ognia w różnych punktach mieszkania, a nie jedno źródło jak przy zwarciu instalacji.
Nie stwierdzono typowego śladu kradzieży. W mieszkaniu nie ma śladów plądrowania, wartościowe rzeczy nie znikają. To nie wygląda jak napad rabunkowy. Nie ma też przesłanek, które pozwalałyby uznać tę zbrodnię za przestępstwo stricte seksualne. Ten motyw nie miał potwierdzenia w materiale dowodowym.