Mamy odpowiedź stacji ➡

Telewizja Polska zaskoczyła wiele osób komunikatem o “obcej ingerencji” w sygnał z meczu Litwa — Polska. — Ktoś, nie wiemy, kto i skąd, próbował wbić się w naszą częstotliwość na satelitę — mówił w rozmowie z PAP szef TVP Sport Jakub Kwiatkowski. Eutelsat, czyli operator, zaprzeczył jednak tym informacjom i wokół Telewizji Polskiej błyskawicznie zrobiło się gorąco. Jak było naprawdę? Dostaliśmy pismo, które wyjaśnia całe zamieszanie. Potwierdza, że zakłócenia faktycznie były oraz tłumaczy ich źródło.

W niedzielę 12 października o godz. 20.45 reprezentacja Polski mierzyła się z Litwą w ramach el. MŚ 2026. Spotkanie to rozpoczęło się od sporych problemów. Nie chodzi jednak o sytuację na boisku, a meczową transmisję. Kilka minut przed pierwszym gwizdkiem TVP Info opublikowała w mediach społecznościowych zaskakujący komunikat.

Operator satelitarny Eutelsat informuje o obcej ingerencji w łącza satelitarne, za pośrednictwem których ma być transmitowany mecz Litwa — Polska. W związku z tym mogą wystąpić zakłócenia lub przerwy w transmisji. Trwają działania mające na celu zabezpieczenie transmisji” — mogliśmy przeczytać. Nieco więcej pisaliśmy o tym tutaj.

W tamtym momencie od razu skontaktowaliśmy się z dyrektorem TVP Sport Jakubem Kwiatkowskim, który potwierdził te doniesienia. “Tak jak w komunikacie. Od dwóch godzin się z tym mierzymy. Zwiększyliśmy moc naszego sygnału” — przekazał nam. Dzień później przekazał nieco bardziej szczegółowe informacje w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Ktoś, nie wiemy, kto i skąd, próbował wbić się w naszą częstotliwość na satelitę. Była taka, mówiąc kolokwialnie, przepychanka, kto jest silniejszy. Zwiększyliśmy moc sygnału i ich zepchnęliśmy. W przerwie meczu nam odpuścili. […] Chcieliśmy mieć jasny komunikat w tej sprawie od Eutelsatu, żeby nikt nam nie zarzucił robienia niepotrzebnego zamieszania. Nie wiemy, kto za tym stał. Eutelsat też nie wie — powiedział Kwiatkowski.

Teraz nowe wieści w związku z tą sprawą przekazała Polska Agencja Prasowa, która uzyskała oświadczenie przywołanego operatora satelitarnego, czyli Eutelsatu. Wynika jednak z niego, że… żadnych problemów nie było. “Przed meczem TVP zgłosiło zakłócenia zaobserwowane na ich segmencie. Zgodnie z naszą procedurą, natychmiast zbadaliśmy zgłoszenie, ale w tym czasie nie wykryliśmy żadnych zakłóceń” — czytamy w oświadczeniu szefowej biura komunikacji Joanny Darlington.

Niemniej jednak zespół pozostał w gotowości, by udostępnić alternatywny segment satelitarny dla tej ważnej transmisji, gdyby problem się powtórzył. Nie otrzymaliśmy żadnych próśb o aktywowanie rozwiązania łagodzącego, ani żadnych dodatkowych zgłoszeń o zakłóceniach. Zgodnie z naszą wiedzą, przepustowość segmentu była zatem wolna od zakłóceń, a transmisja na żywo została wyemitowana bez przerw” — brzmi dalej komunikat.

Skąd więc ta różnica w wersjach wydarzeń? We wtorek zapytaliśmy o to Dział Komunikacji Korporacyjnej TVP. Jeszcze w tym samym dniu otrzymaliśmy odpowiedź. Było nią pismo, które Telewizja Polska dostała od firmy TTcomm sp. z o.o., czyli “pośrednika pomiędzy Telewizją Polską, a Eutelsatem, który w tym przypadku występuje / wypowiada się w imieniu Eutelsatu” — czytamy w mailu, którego przesłał nam Tomasz Wiaderek.

Wynika z niego, że zakłócenie rzeczywiście się pojawiło. Było ono jednak bardzo krótkie, a w dodatku niestabilne i dlatego Eutelsat nie był w stanie namierzyć jego dokładnego pochodzenia. Można więc przypuszczać, że to z tego powodu operator w oświadczeniu przesłanym PAP przekazał, że nie zlokalizował żadnych zakłóceń. Tak czy inaczej, według TVP i wspomnianej firmy TTcomm sp. z o.o. rzeczywiście się one pojawiły. Dowiedzieliśmy się również, jakie było ich źródło: błędne skonfigurowana stacja VSAT służąca do satelitarnego przesyłu informacji. Poniżej przedstawimy pełną treść oświadczenia

Szanowni Państwo,

Uprzejmie informujemy, że wystąpienie zakłóceń w dniu 12.10.2025 r. w godzinach wieczornych na satelicie Eutelsat 16A, w paśmie przeznaczonym dla wozów SNG, było spowodowane pojawieniem się nieautoryzowanej nośnej na częstotliwościach, z których korzysta TVP. Prawdopodobnie nośna zakłócająca pochodziła ze stacji VSAT, która została błędnie skonfigurowana lub posiadała uszkodzone urządzenia nadawcze. Kilkukrotne pojawienie się zmiennej nośnej było tak krótkotrwałe i niestabilne, że zespół operatora satelitarnego nie mógł zlokalizować, z którego miejsca była ona nadawana, a co za tym idzie ustalić właściciela stacji nadawczej. W celu eliminacji wpływu zakłóceń na transmisję TVP, pod nadzorem operatora Eutelsat, została znacznie zwiększona moc nadawania ze stacji SNG TVP, co pozwoliło uzyskać bezpieczny margines parametrów odbioru i bezbłędną transmisję. Niezależnie od tego, operator satelitarny Eutelsat przygotował rezerwowy segment satelitarny na wypadek wystąpienia ponownych zakłóceń. Transmisja meczu piłki nożnej odbyła się bez zakłóceń i TVP nie musiało korzystać z rezerwowej pojemności.