Barbara Bursztynowicz o tym, co spotkało ją “Tańcu z gwiazdami”. “Było mi przykro”

Barbara Bursztynowicz to bez wątpienia jedna z ulubienic widzów “Tańca z gwiazdami”. Jednak w rodzinnym odcinku 17. edycji show aktorka zdobyła najmniej punktów ze wszystkich uczestników. 71-latka w rozmowie z “Faktem” zdradza, że było jej przykro…

W piątym odcinku “Tańca z gwiazdami” uczestnicy pojawili się na parkiecie w towarzystwie swoich bliskich, co nadało programowi wyjątkowy, rodzinny charakter. Jednym z najbardziej komentowanych występów wieczoru był walc wiedeński w wykonaniu Barbary Bursztynowicz, jej męża Jacka oraz Michała Kassina. Trio zatańczyło do kultowego utworu Elvisa Presleya “Can’t Help Falling in Love”.

Mimo poruszającego występu jurorzy nie byli zbyt hojni w swoich ocenach. Para zdobyła jedynie 30 punktów, co wywołało falę niezadowolenia wśród widzów. Internauci szybko zauważyli, że występ Tomasza Karolaka, który ich zdaniem zawierał mniej tanecznych kroków, został oceniony wyżej.

Mąż Barbary Bursztynowicz w rozmowie z “Faktem” zdradza, jak czuł się na parkiecie “Tańca z gwiazdami”. — Występ był dla mnie bardzo emocjonalny. Było to duże wyzwanie, przeżyłem go, ale jestem szczęśliwy. To było naprawdę coś fajnego, coś zupełnie nowego. Najprzyjemniej było spotkać Michała i z nim popracować zatańczyć. Z Basią też, bo nie jest to nasza codzienna praktyka taniec a raczej rzadka, więc było fajnie — mówi.

Aktorka również wspaniale czuła się podczas ostatniego występu. — Bardzo dobrze się czułam. Po raz kolejny nie pomyliłam kroków przy Jacku. Bardzo pilnował rytmu i dzięki Michałowi również zatańczyliśmy ładny kawałek — opowiada.

Michał Kassin był zachwycony występem Barbary i Jacka Busztynowiczów. — Jak dla mnie na szóstkę w ocenach szkolnych, bo tutaj na dziesiątkę. Bez pomyłek, wzorowo także samych takich uczniów poproszę — wyjawia.

Niestety tego wieczoru to właśnie oni uzyskali najmniej punktów. Mąż uczestniczki 17. edycji “Tańca z gwiazdami” nie ukrywa, że liczył na więcej.

Zawsze punktacja jest ważna i zawsze byłoby miło dostać wyższe punkty. Ale dostaliśmy takie, jakie dostaliśmy. Cieszymy się i z tego

— mówi.

Barbara Bursztynowicz przyznaje, że było jej smutno z powodu ocen. — Dzisiaj troszeczkę było mi przykro, ale przyjmuję to z pełnym szacunkiem, gdyż mamy doczynienia z wybitnym jury — podsumowuje.