NFL
🔴 Suski już wychodził, ale wrócił do mikrofonu. ⬇️⬇️⬇️ Link w komentarzu⬇️
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski stracił panowanie nad sobą podczas posiedzenia sejmowej komisji kultury. Gdy odebrano mu możliwość zabrania głosu puściły mu nerwy. Poseł PiS rzucił w stronę reszty komisji “Do widzenia, debile”, po czym demonstracyjnie wyszedł z sali.
Nerwowa atmosfera na posiedzeniu sejmowej komisji kultury sięgnęła zenitu w momencie, gdy poseł Marek Suski zorientował się, że nie zostanie dopuszczony do głosu. Koalicja rządząca, powołując się na regulamin, postanowiła bez zbędnej debaty przejść do głosowania, co rozwścieczyło polityka PiS. Zirytowany Suski wstał z miejsca i postanowił zakończyć swój udział w obradach w sposób, który na długo zostanie zapamiętany.
Polityk chwycił za mikrofon i wygłosił krótkie, ale dosadne oświadczenie. Cała Polska usłyszała jego słowa, które z pewnością przejdą do historii parlamentaryzmu.
Dziękuję, ja opuszczam tę komisję. Z debilami pracować nie można. Do widzenia państwu.
Ale to nie był koniec jego występu. Zanim na dobre opuścił salę, niczym gwiazda rocka po nieudanym koncercie, Suski wrócił jeszcze na chwilę do mikrofonu. Pochylił się i dorzucił z pogardą swoje ostatnie słowo, które odbiło się echem w całej Polsce:
Do widzenia, debile.
Po tych słowach opuścił salę, pozostawiając za sobą konsternację.
Zarzewiem całego konfliktu był wniosek złożony przez posłów Prawa i Sprawiedliwości o odwołanie przewodniczącego komisji, Piotra Adamowicza z Koalicji Obywatelskiej. W imieniu wnioskodawców głos zabrał były minister kultury Piotr Gliński, który zarzucał Adamowiczowi łamanie demokratycznych standardów.
Wniosek uzasadniamy przede wszystkim tym, że pan przewodniczący od początku w zasadzie pracy wspólnej w tej komisji nie respektuje podstawowych zasad demokracji.
Jednak koalicja rządząca postanowiła zagrać va banque i błyskawicznie ukrócić dyskusję. Poseł Wojciech Król (KO) złożył wniosek formalny o niezwłoczne przejście do głosowania. Jak tłumaczyła wiceprzewodnicząca Urszula Augustyn (KO), powołując się na przepisy, w takich sprawach personalnych nie ma obowiązku prowadzenia debaty. Ten ruch poparła większość, uniemożliwiając Markowi Suskiemu zabranie głosu i doprowadzając go do furii. Ostatecznie wniosek PiS został odrzucony.